O mnie

Moje zdjęcie
Mówi się, że jeśli chcesz mieć lepiej zorganizowany czas, to należy dołożyć sobie jakieś zajęcie. Ponieważ obowiązków mi nie brakuje i mam mało czasu, postanowiłam pisać jeszcze bloga. Tematyka niezobowiązująca, ale z drugim dnem. Przedstawiam swoje interpretacje oglądanych dla przyjemności seriali, z których wynika czasem coś poważnego. Mieszam w filmowym kotle i wybieram z niego perełki. Oglądam z każdej strony i Wam prezentuję.

sobota, 23 kwietnia 2011

najlepsze z najlepszych cz. 1



Nie mam ukochańszego serialu ponad " MiasteczkoTwin Peaks". Był to pierwszy serial, który wrył się w moją pamięć, emocje i wspomnienia. Oglądałam go wiele razy i za każdym razem odkrywałam coś pięknego i interesującego. Choć mogłabym analizować jego wątki godzinami, to tym razem jednak chcę napisać o scenie z filmu "Fire Walk with Me", który choć został nakręcony po  powstaniu serii, to opowiada o wydarzeniach sprzed tych przedstawionych w "Miasteczku Twin Peaks". Jak zapewne wszyscy pamiętają, "Twin Peaks" opowiada o śledztwie w sprawie morderstwa młodej i pięknej nastolatki, bardzo popularnej w małym miasteczku. Popularność ta miała dwa oblicza. Z jednej strony Laura Palmer była wzorową uczennicą i córką, z drugiej strony wiodła rozwiązłe życie nocne. Mało kto o tym wiedział, za wyjątkiem lokalnych przemytników, bandytów i poszukiwaczy przygód przy granicy Amerykańsko-Kanadyjskiej. Żyła na granicy dwóch światów: dobra i zła, spokojnego dnia i pełnej strachu nocy, dziecięcego pokoju i schowanej w mroku przepastnych lasów speluny. Laury nie spotykamy w serialu. Choć przewija się przez wszystkie jego  odcinki, to są to wyłącznie wspomnienia znających ją osób. Natomiast w "Fire Walk with Me" obserwujemy splot wydarzeń z ostatnich siedmiu dni życia dziewczyny. Okazuje się, że Laura żyła w mroku i w pustce, nie potrafiąc odnaleźć siebie samej. Doprowadza ją to do wchodzenia w niebezpieczne sytuacje i relacje, skutkujące jej zamordowaniem. Dusza Laury nie jest jednak czysta i trafia do przedsionka piekieł (choć tu interpretacja każdego z nas może być zupełnie inna). Końcowa scena przedstawia majestatycznie wyglądającą Laurę, która jest jak wielka, odświętnie ubrana lalka. Patrzy pustymi oczami, jest zmęczona i pozbawiona wszelkiej nadziei i złudzeń, że dobro istnieje. Jednak w pewnej chwili zostaje opromieniona blaskiem anielskim. Z obrazka w jej dziecięcym pokoju schodzi anioł i przychodzi po Laurę. Jej twarz odmienia się, ponieważ znajduje ukojenie i bezpieczeństwo. Ratuje ją dziecięca wiara i zaufanie. Bardzo lubię tą scenę. Ilustruje ją niezwykła muzyka. Anioł jest kiczowaty i zgodny ze standardowymi jego przedstawieniami znanymi ze "świętych" obrazków. To jeszcze bardziej potęguje moc tej sceny - tryumfuje dobro w czystej i prostej postaci, takiej jaką znamy z dzieciństwa. Laura śmieje się szczerze, jest radosna i spokojna. Myślę, że każdy z nas chciałby wierzyć, że po niego kiedyś też przyjdzie anioł stróż i poniesie ku niebiańskim wrotom. 



stat4u




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz