O mnie

Moje zdjęcie
Mówi się, że jeśli chcesz mieć lepiej zorganizowany czas, to należy dołożyć sobie jakieś zajęcie. Ponieważ obowiązków mi nie brakuje i mam mało czasu, postanowiłam pisać jeszcze bloga. Tematyka niezobowiązująca, ale z drugim dnem. Przedstawiam swoje interpretacje oglądanych dla przyjemności seriali, z których wynika czasem coś poważnego. Mieszam w filmowym kotle i wybieram z niego perełki. Oglądam z każdej strony i Wam prezentuję.

wtorek, 24 maja 2011

Ring. Pierwsze starcie. Glee

W cyklu "Ring", chcę przeanalizować seriale bardzo prostą metodą plusów i minusów. Każdy z Was ją pewnie zna i stosował podczas rozwiązywania życiowych dylematów: Czy jechać do Egiptu? Czy rzucić chłopaka? Czy warto kupić pralkę z funkcją usuwania sierści? Metoda ta sprawdza się także podczas nauki języka obcego. Jak nauczyciel nie bardzo wie, czym zająć uwagę swoich uczniów, to daje mi do rozważania "advantages" i "disadvantages" przeróżnych zjawisk, dylematów osobistych, spraw społecznych itp. Uczniowie ćwiczą język i twórcze podejście do problemu, a nauczyciel jest zadowolony, że pożytecznie spędzają czas. Jak więc widać metoda ta cieszy się popularnością w wielu obszarach i znajduje sporo zastosowań, co oznacza, że pewnie się sprawdza. Czasem zwana jest także: "Wady i zalety", "Zimno-gorąco", "Jestem na Tak- Jestem na Nie". Z metody tej skorzystam i ja. Absolutnie nie będę się starała być obiektywna. Plusy i minusy są wyłącznie moje, ale żeby utrudnić sobie zadanie, będzie ich taka sama ilość. 

PLUSY
1. Bardzo odpowiada mi struktura według której prowadzony jest serial. Każdy odcinek odpowiada jednemu tygodniowi. Chór spotka się na jego początku i ustala, nad jakim tematem będzie pracować. Wybór tematu jest bardzo istotny, ponieważ rola chóru nie kończy się na edukacji artystycznej uczniów, ale przede wszystkim ważny jest wychowawczy aspekt jego działalności. Uczniowie dobierają dla siebie piosenki na zadany temat, a na koniec odcinka zazwyczaj następuje finałowy występ wieńczący tygodniowy trud. 
Do moich ulubionych tematów należą
  • Hairography - o znaczeniu machania włosami podczas występów scenicznych
  • Blame it on Alcohol - od picia wódki rozum jest króciutki
  • Sexy - o brakach młodzieży amerykańskiej w edukacji seksualnej (filmik nr 1)
  • Theatricality,  The Power of Madonna, Britney/Brittany - odcinki poświęcone odpowiednio - Lady Gadze, Madonnie i Britney S. wszystkie są niestandardowe i ukazują je w niebanalny sposób.
2. Drugi plus należy się Emmie i jej niesamowitej garderobie. I tu niespodzianka - zwykle w serialach dla młodzieży szerzy się szyk i lans. Tymczasem dzieciaki z Glee ubrane są bardzo przeciętnie, no może za wyjątkiem za Kurta Hummela, który (jak się dowiadujemy w pierwszym odcinku) nosi kurtkę od Marca Jacobsa i inne ciuchy od znanych projektantów. Co ciekawe, na nikim nie robi to wrażenia i jest raczej powodem żartów i docinków niż zazdrości. Natomiast Emma Pilsbury jest szykowna w każdym calu i ma zaskakujące, choć nie ekstrawaganckie dodatki. To chyba właśnie one mnie urzekły w jej stylizacjach (cóż za modne słowo zaczerpnięte wprost z szafiarskiego slangu) i mocno przyciągają moją uwagę (filmik nr 2).
3. Glee bywa przewrotny i zaskakujący. Choć tyle rozpisywałam się o jego poprawności politycznej, to czasem jest też nieprzewidywalny. Jeden z odcinków ma tytuł "Grilled Chesus" - Finnowi podczas przygotowania śniadania objawia się Jezus na toście. Ponieważ jest bardzo głodny, to je jego fragment, ale drugą część ze świętym wizerunkiem zostawia sobie. Finn rozmawia z tostowym Jezusem i modli się o wstawiennictwo w rożnych sprawach. (Skąd my to znamy?) Z drugiej strony, ten odcinek porusza kwestie znaczenia wiary w Boga i prawa do tego, aby być ateistą i odrzucać religię. Myślę, że to jednej z odważniejszych tematów poruszanych w Glee i zarazem jeden z najciekawszych odcinków. Znajdziemy w nim definicje pojęć takich jak: świętość, tradycja, hołd, modlitwa, duchowość, Bóg, religijność, a wszystkie stworzone przez uczniów różnych narodowości, wyznań i o odmiennym spojrzeniu na świat. Definicje te są na pewno odmienne od tych, które mogłyby zostać stworzone w polskiej szkole. Amerykański film podkreśla rozdzielność kościoła i edukacji, jednocześnie pytając o tolerancję wobec manifestowania religijności.
4. Potęga piosenki. Nie będę się wypowiadać o muzyce w Glee. Choć to podstawowy wątek, to nie zawracam sobie nim głowy. Bardziej od wykonania i aranżacji muzyki jest dla mnie interesujące to, w jaki sposób tekst oddziałuje na bohaterów. Jeśli oglądaliście "Ally McBeal" to zapewne pamiętacie, jakie jest znaczenie piosenki przewodniej. Glee częściowo odwołuje się do tej tradycji i często podpowiada, jak wykorzystać piosenkę w celach autoterapeutycznych. Jeden z odcinków jest całkowicie poświęcony temu, jak piosenki z albumu Fleetwood Mac "Rumours" ratują atmosferę w chórze. Uczniowie wyrażają siebie poprzez ich dobór, dlatego warto oglądać Glee z dobrym tłumaczeniem. Teksty stanowią fragmenty scenariusza.
Muszę to jeszcze napisać o tym, że kilka z wykonań bardzo mnie wzruszyło. Niezapomnianym występem jest dla mnie piosenka wykonywana przez "New Directions" wraz z chórem niesłyszących (znajdziecie go poniżej). John Lennon byłby dumny z Glee!
5. Indywidualności. Wszystkie osoby zainteresowane teorią queer zapewne zwrócą swoją uwagę na postać Shannon Beiste. Jest to trenerka drużyny footbolowej o posturze i wyglądzie przypominającym mężczyznę. W głębi jest jednak bardzo kobieca, ale zarówno jej fizjonomia jak i jej zajęcia zawodowe wskazują na męski typ. Wątek oparty na analizie jej postaci prowokuje do rozważań na temat tego, co uznajemy za męskie, a co za kobiece. Bardzo lubię też graną przez Gwyneth Paltrow – Holly Holiday. Jej imię i nazwisko odzwierciedlają charakter postaci. Holly jest atrakcyjna, przyjemna, niezwykła, ale jest nauczycielką na zastępstwo. Jej życie jest tymczasowe, wykonywana praca jest nietrwała i pojawia się tylko od czasu do czasu. Jest jak wakacje - pojawia się na krótko, cieszy swoją obecnością, ale nie może zostać na stałe.

MINUSY, czyli czepiam się.
1. Choć po lekturze „plusów” pewnie jesteście już nastawieni bardzo pozytywnie do tego serialu, to jednak muszę przyznać, że jego fabuła daleka jest od realizmu życiowego. Nie liczcie na to, że jego tematyka społeczna przekłada się na sposób przedstawienia rzeczywistości. Glee daleko jest do kina moralnego niepokoju. Wątki budowane są w prosty sposób i często maja znikome prawdopodobieństwo. Serial przypomina raczej komiks, niż dobrze prowadzoną powieść.  
2.  Choć miałam nie wypowiadać się na temat muzyki, to jednak wspomnę, że trochę brakuje mi nowych piosenek (zauważyłam jedynie Lykke Li). Często wykonywane utwory nie należą już do współczesnego repertuaru, a cześć na pewno nie jest w ogóle znana widzom (choćby wykonywane często przez Rachel piosenki z musicali). Może to być również zaleta filmu. W Glee usłyszymy coś więcej, niż na co dzień w radio. Mamy okazję na posłuchania odświeżonych wersji starych utworów i ciekawych mash-upów (obejrzyj filmik nr 4).
3. Mam mieszane uczucia co do postaci Sue Sylvester. Sue jest trenerka cheerliderek i zrobi wszystko, aby stanąć na drodze do sukcesu Glee. Jest bardzo papierowa postacią, jak dla mnie jest wyjęta z komiksu. Jej działania nie mają żadnych znamion prawdopodobieństwa. Nie wierzcie w nic, co robi Sue!
4. Brak wampirów.
5. Brak wilkołaków.

No cóż, w dwóch ostatnich punktach naprawdę się czepiam. ;) Tęsknię już jednak za postem ociekającym krwią, więc schowajcie na razie kły i czekajcie cierpliwie. Post już się pisze! 

Lekcja wychowania seksualnego w Glee, czyli każdy z nas ma swoje potrzeby.
Zwróćcie uwagę na mimikę twarzy osób, które się dowiadują, że "Every girl an' boy needs a little joy".


Akcesoria - małe obiekty pożądania

0:02 kwiatuszek, 0:04 trzy ptaszki, 0:19 perełkowe łączenie kołnierzyka, 0:45 koralowa kokarda, 0:47 bialy kwiat, 0:52 czarne róże, 0:52 kołnierzyk plus nietypowa kokarda (tudzież inna ozdoba), 0:52 zielony żółwik, 1:08 kolczyk - kokardka.

Jeden z najbardziej wzruszających momentów w Glee.


Mash'up - "Umbrella/Singin' In the Rain"


PS Oglądając odcinek L Word pt. "Least Likely"  przekonacie się, że metoda plusów i minusów ma sporo wad i można ja udoskonalić w prosty sposób.

stat4u




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz